Dziś dwa lakiery które dostałam od mojego braciszka:) Jaśniutki to Sally Hansen - nie kryje dobrze, ale jest tak jasny że przebija przez niego płytka paznokciowa (dlatego końcówki są pomalowane na ciemno:)). Na pewno sprawdzi się na szybki manicure.
Lakier Anny kryje rewelacyjnie.
W zasazdzie jedna warstwa daje satysfakcjonujący efekt.
Ma fajne migoczące mini mini drobinki. Ten odcień to my private luxury nr 401.
Jak zrobić? Tak jak w poprzednim poście o innym frenchu tylko bez czarnych kresek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz