05 stycznia 2015

ANNY 499 Diamond cut- lakier satynowy jak szron

Na wstępie, życzę Wam moi drodzy czytelnicy oraz tym którzy weszli tu całkiem przypadkowo wszystkiego najlepszego na Nowy Rok, żeby się Wam pospełniały wszystkie marzenia i oby ten rok był jeszcze lepszy niż poprzedni:D


W ostatnim czasie lakiery do paznokci nieźle ewoluowały. Jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać z różnymi wykończeniami, pękające, piaskowe, efekt skórzany czy satynowe. Moje serce w ciągu niespełna dwóch miesięcy skradły lakiery o wykończeniu satynowym, choć jeszcze na wakacjach dałabym się pokroić za piaskowca:P
Moim pierwszym lakierem satynowym było Vibo (ale pokarze go kiedy indziej). Efekt spodobał mi się tak bardzo że zakupiłam satynkę ANNY, a potem dostałam jeszcze jedną na Mikołajki. I właśnie tą mikołajkową Wam dzisiaj zaprezentuję:)

ANNY 499 Diamond cut- satin finish
Lakier nakłada się super i schnie wręcz ekspresowo. Pędzelek jest standardowy jak we wszystkich lakierach tej marki. Jedyną wadą akurat tego numerka jest potrzeba nałożenia 2-3 warstw aby uzyskać całkowite krycie. Jednak efekt szronu jaki uzyskujemy wynagradza wszystko:D  Pazurki są bardzo fajne w dotyku- przypominają mi trochę powłokę mojego telefonu he he. Dodatkowym atutem jest to że  nie rzuca się w oczy gdy zaczyna się ścierać.
Tak, tak kupiłam tą magiczną szczotkę:)
Bez lampy, w świetle które najbardziej przypomina światło dzienne.
W innym świetle.
Fotka z lampą.